Wszystko zaczęło się pewnego zupełnie niewinnego dnia w czerwcu 2010 roku. Jak co dzień wyszłam z moimi husky do lasu na bieganie, kiedy nagle za zakrętem natknęłyśmy się na siedzącego na dróżce ptaka drapieżnego. Psiakom na jego widok aż ślinka pociekła, więc wyhamowałyśmy, żeby wyrównać szanse, jednak ptak nie uciekł. Przyczepiłam psy do drzewa, wzięłam ptaka pod pachę i pędem do domu, ale co dalej z tym nielotem?! Znaleźliśmy namiary na pobliskiego sokolnika, przykryliśmy klatkę kocem, żeby ptak był spokojniejszy i w drogę. Na miejscu okazało się, że to samiczka krogulca w pierwszym piórze. Dlaczego przede mną nie uciekała? Ponieważ był to młody ptak, który dopiero uczył się latać (tzw. gałęźnik). Najwyraźniej była na tyle wycieńczona, że nie była w stanie podlecieć na najbliższą gałąź, a ja po prostu ją porwałam (patrząc na to z perspektywy czasu). W ten oto sposób krogulec stał się moim oczkiem w głowie, a ja codziennie zadręczałam sokolnika telefonami, by dowiedzieć się, jak ona się czuje. Zaczęłam ją regularnie odwiedzać i przy okazji dowiadywać się o innych ptakach i sztuce sokolniczej.
Niestety historia z krogulcem nie zakończyła się happy endem... Ptak był w trakcie nauki polowania, żeby potrafił sobie poradzić po wypuszczeniu na wolność, kiedy zachorował i zdechł. Sekcja wykazała zarobaczenie organizmu. Ona odeszła, ja zostałam z dużym darem od niej. Dzięki niej miałam możliwość wejścia w sokolniczy świat i zdobywania wiedzy, która może kiedyś pozwoli mi uratować innego krogulca...
UWAGA!
Pozyskiwanie zwierząt z natury jest zabronione i karane. Jeżeli znajdziesz ranne zwierzę, należy zgłosić to do najbliższego ośrodka rehabilitacji. Jeżeli zwierzęciu nic nie zagraża, przełóż je w bezpieczne miejsce (ptaka posadź na gałęzi) i tam pozostaw. W pobliżu na pewno znajdują się rodzice, które je nakarmią.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz